FGPS0122.path

Hoher Dachsteinu nie zdobyliśmy, ale i tak było ciekawie.

Po pierwsze tym razem przeszliśmy przez lodowiec jego zachodnią stroną (latem używaliśmy wschodniej).
Wariant ten okazał się być bardzo widowiskowy, bowiem szczeliny ma się w nim dosłownie na wyciągnięcie ręki (albo i nogi).
Zdając sobie z tego sprawę spięliśmy się liną i szliśmy z dziabkami (a nie, jak latem po wschodniej stronie, z kijkami).
Jak się zresztą okazało, w jedną ze szczelin udało mi się wpaść. Co ciekawe, zorientowaliśmy się o tym dopiero wracając, kiedy Grzesiek stwierdził, że jeden z naszych śladów zapada się jakoś strasznie głęboko. Zajrzeliśmy do środka i stwierdziliśmy, że to wąska szczelina. Idąc pod górę faktycznie w tym miejscu jedna noga zapadła mi się po pas, ale po prostu ją wyjąłem i poszedłem dalej.

Niestety pierwszy śnieg w tym sezonie, który spadł tydzień wcześniej w ilości ok. 20 cm, skutecznie spowolnił nasz marsz przez lodowiec, tak że całe podejście do ferraty zajęło nam niemal 4 godziny. Zameldowaliśmy się tam o 11:52.

Ferrata również okazała się trudniejsza niż latem, gdyż w górnych partiach śnieg był na tyle twardy, że wymagał raków. Operacja zakładania ich na ferracie była odrobinę złożona, ale się powiodła. Pięliśmy się w górę powoli, lecz konsekwentnie aż nie doszliśmy do fragmentu graniowego z liną schowaną pod śniegiem (2850 m, 15:34). Tutaj lęk wysokości Grześka dał o sobie intensywnie znać. Potrzebne było założenie stanowiska na ostatnim haku nieginącym pod śniegiem, przyasekurowanie z półwyblinki i jeszcze wymyślenie "kolanowo-łokciowej" techniki posuwania się po śniegu. Pochłonęło to masę czasu, ale się udało. Zasugerowany trudnościami Grześka sam założyłem sobie na ten fragment autoasekurację na prusie, po czym okazało się, że trudność jest jedynie psychologiczna, bo fragment można łatwo przejść w pozycji wyprostowanej :)

W ten sposób dotarliśmy do miejsca, gdzie ferrata przecina się ze szczytem lodowca, co daje możliwość odwrotu. Patrząc na poziom stresu Grześka po ostatnim trawersie oraz na zegarek zdecydowaliśmy się na odwrót. O 16:19 byliśmy znów w punkcie, w którym rozpoczyna się ferrata. Wróciliśmy lodowcem po własnych śladach, co co poszło już bardzo sprawnie (równe 2h do schroniska)

Statystyki:
start 8:04, koniec 18:24
min: 2132 m 18:12
max: 2872 m 15:14
podejścia: 757 m
zejścia: 757 m
suma podejść m, suma zejść m, odległość km
 
40 / 40
/ 2016-10-15 Dachstein / 2016-10-16 atak